Skocz do zawartości

Nowy szablon forum

mygo.pl

Stworzyliśmy dla Was nowy wygląd forum. Z pewnością znajdziesz rzeczy, które wg Ciebie mogą zostać zmienione - wspomnij o tym w specjalnym wątku.

Czytaj więcej

Jak założyć własną sieć

serwerów CS

Zastanawiasz się nad prowadzeniem własnej sieci serwerów? Przeczytaj podstawowe informacje, na które należy zwrócić uwagę, przy takim projekcie.

Czytaj więcej

Tworzymy spis sieci

dodaj swoją

Dodaj sieć do której należysz, pozwoli to na promocję i budowę ogólnopolskiej bazy sieci CS.

Czytaj więcej

Jak wyleczyć raka toksyczności?


Ryback
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Nie jestem z tych co użala się nad sobą i chodzi na skargi. Mam swój wiek i grubą skórę, a ten problem poruszam, bo zatruwa nie tyle moją zabawę z CS:GO ile działa na całość społeczności degradująco. 

 

Przykład z życia wzięty i całkiem aktualny. Wraz ze znajomymi wskoczyliśmy sobie do rozgrywki na zwykłym meczmakingu. Z miejsca przywitał nas gość (członek naszego teamu) tekstem "...bo nikt nie zabrał paki, ty zjebie"; w tym czasie już byliśmy na BS-ie a wspomnianą bombę samodzielnie znalazłem gdzieś na środku, oczywiście zabrałem i szczęśliwie dałem rade zaplantować. Mam w zwyczaju ignorować takie teksty z początku rozgrywki, zwłaszcza jak są oderwane od rzeczywistości.


Gość nie przestawał. Zaraz pojawiły się bluzgi na temat rzucania nade-ów, braku wyczucia gry, słabego aima itd. Ogólnie szło nam dobrze i wygrywaliśmy runda za rundą a delikwent za każdym razem brał R8 i nie przekazywał broni pomimo, że miał ponad 10k. Nawet po tym jak z kumplem wyciągnęliśmy po stronie CT 2 vs 5 po plancie musiał skomentować jak to powinniśmy inaczej skracać, rzucać smoki inaczej itd. A wszystkie te teksty padały od gościa o najniższych statach. Nie miałem wątpliwości, że mamy do czynienia z typowym toksykiem.


Ja sam mam zasadę nie zwalczania toksyków toksycznością i po prostu dałem muta, ale kumpel postanowił trollować go team-flashami. Na tym etapie rozgrywka stała się męcząca, pomimo, że prowadziliśmy. Nawet narwańcowi zaczęły wchodzić pierwsze kille. Ostatecznie wygraliśmy meczyk, ale satysfakcji nie poczułem wcale a nawet miałem momenty przed końcem, że "mi się nie chce", co nie zdarza mi się często.


Zawsze staram się grać z pozytywnym nastawieniem, gratuluję reszcie załogi dobrych zagrań, angażuję się w budowanie taktyk w obliczu przegranych rund itd. Na ogół mam to szczęście, że gram z normalnymi ludźmi, którym zależy na wygranej i dobrej zabawie, a nie z emocjonalnie niedojrzałymi typami.


Pytanie pozostaje ciągle aktualne. Jak zwalczać toksyczne zachowania graczy bez angażowania się w pyskówki w stylu spod sklepu z piwem. Chodzi o to, żeby samemu nie zarazić się toksycznością i nie stać się zezgredziałym, tępym trutniem jak tamten? Oczywiście mute działa znakomicie i wycisza zbędny szum, ale nie załatwia sprawy. Czy jest sposób by jakoś dotrzeć do takich drogą tradycyjnej komunikacji i nieco uleczyć ten sport z chorej tkanki jaką przez lata zdążył obrosnąć?

Edytowane przez Ryback
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...